środa, 21 listopada 2007

Bielizna na deser

Masz duży apetyt? Jesteś łakomczuchem, a na samą myśl o słodkim deserze cieknie Ci ślinka? Co powiesz na... truskawkowe stringi lub czekoladowe bikini? Brzmi apetycznie...

Bielizna, którą można polizać, ugryźć czy przekąsić to prawdziwy erotyczny rarytas. Smakuje jak zakazany owoc, tym bardziej, że można ją kupić głównie w sex-shopach oraz w elektronicznych sklepach z bielizną i akcesoriami erotycznymi. Jest to zatem smakołyk dla koneserów, na który decydują się prawdziwi łowcy łóżkowych przygód.

Nie sposób nosić ją na co dzień, pod sukienką czy dżinsami. Jest wyjątkowym wydaniem bielizny przeznaczonej na specjalne okazje – erotyczne wieczorki tylko we dwoje, romantyczne rocznice, walentynkowe randki, czy na noc poślubną. Jadalne majteczki to ciągle jeszcze stosunkowo „egzotyczny” gadżet erotyczny. Więcej o niej mówimy, niż rzeczywiście wiemy. Jadalną bieliznę rzadziej kupujemy sami dla siebie, częściej zaś na wszelkiego rodzaju rubaszne i frywolne prezenty. Otrzymują ją zwykle przyszłe żony podczas swojego wieczoru panieńskiego, 18-letni kawalerowie, ale i panowie w sile wieku, na przykład na swoje 40 czy 50 urodziny.

Banananowe stringi

Wybór smaków jadalnej bielizny jest podobny do tego w dobrej włoskiej lodziarni. Wiśniowa, truskawkowa, czekoladowa, marakuja, bananowa czy nawet o aromacie i smaku pinacolady. Smakosze mają zatem w czym wybierać. I choć trudno określić, ile kalorii mają takie na przykład czekoladowe stringi, to zapewne niewielu łakomczuchów się im oprze. Tym bardziej, że jadalna bielizna wykonana z gumy spożywczej lekko się rozpuszcza pod wpływem temperatury ciała i staje się jeszcze słodsza. Taka smakowita bielizna jest specjalnie szczelnie pakowana, aby zachowała swój smak i świeżość (jak każdy produkt spożywczy), zatem warto ją otworzyć dopiero na kilka chwil przed „konsumpcją”.

A może dropsa?

Jednocześnie jadalna bielizna to nie tylko apetyczne żelki, przypominające lubiane przez wielu w dzieciństwie „gumisie”. Ze smakiem można zjeść bowiem również majteczki czy staniczek wykonany z... cukierków. Te niewinne cukiereczki to drobne pudrowe dropsiki, w kilku delikatnych owocowych smakach Mają pastelowe kolory, są zwykle nanizane na cienkie gumeczki, których sploty zamieniają się w fikuśny staniczek, majteczki czy nawet pas do pończoch lub... kajdanki. Taka bielizna, zarówno żelowa, jak i ta „cukierkowa” ma zwykle uniwersalne rozmiary – typu „one size”, dzięki czemu dostosowuje się do różnych kobiecych kształtów. I co ciekawe, bielizna taka jest przeznaczona nie tylko dla pań... Istnieją bowiem również specjalne modele męskich stringów czy fig, które mogą ze smakiem podgryzać kobiety.

Truskawkowe majteczki czy wiśniowy staniczek to jednak ciągle jeszcze erotyczne propozycje, które u wielu osób wywołują uśmiech i zdziwienie. Mimo iż jadalna bielizna wydaje się doskonałą grą wstępną dla kochanków szukających urozmaicenia, to jednak zarówno kobiety, jak i mężczyźni podchodzą do niej z dystansem. Częściej bowiem traktują ją jako gadżet, czy słodki erotyczny dowcip, niż rzeczywisty afrodyzjak, który wzbogaca ich życie erotyczne. Kobiety wydają się nieco skrępowane jej noszeniem, a mężczyźni zakłopotani jej zjadaniem. Panowie bowiem i tak wolą z kobiety zrzucać bieliznę szybko i sprawnie.

Niezależnie jednak od tego, czy mamy ochotę przekąsić jadalną bieliznę, czy tylko na nią popatrzeć, każdy może wybrać swój ulubiony smak i pokusić się o małą degustację. Można ją przecież potraktować jako nocną przekąskę, szybkie danie czy deser do kolacji z szampanem. A można jedynie zaspokoić erotyczną ciekawość i po pierwszym kęsie wrócić do czegoś bardziej tradycyjnego i mniej kalorycznego...

źródło: http://erotyka.wp.pl/


Brak komentarzy: